Halestorm - Into the Wild Life

* Wykonawca: Halestorm

* Tytuł: Into the Wild Life

* Data wydania: 10.04.2015

* Gatunek: hard rock

* Długość: 56:48

* Tracklista:
   1. Scream
   2. I Am the Fire
   3. Stick Individual
   4. Amen
   5. Dear Daughter
   6. New Modern Love
   7. Mayhem
   8. Bad Girls World
                                                                                9. Gonna Get Mine
                                                                              10. The Reckoning
                                                                              11. Apocalyptic
                                                                              12. What Sober Couldn't Say
                                                                              13. I Like It Heavy
                                                                              14. Jump the Gun
                                                                              15. Unapologetic


Z Halestormem zapoznałem się dopiero w zeszłym miesiącu. Te dyskretne linki do kolejnych singli w końcu obudziły we mnie myśl "dobra - przesłucham wszystko, bo brzmi ekstra". Pochłonąłem poprzednie płyty, później była premiera recenzowanego krążka, więc przesłuchałem wszystko od początku i tak kilka razy powoli robiąc selekcję ulubionych kawałków. Taka (całkiem niezła zresztą) tygodniówka pozbawiła mnie jakichkolwiek fanowskich jęków, że coś poszło nie tak. Żartuję - marudziłem strasznie. Zacznijmy więc od początku...

To nie jest tak, że "stare" albumy były majstersztykiem (chociaż The Strange Case Of... niewiele brakowało), ale słuchając poprzedników czułeś całe pokłady mocy! W przypadku tego albumu miejscami wieje nudą i to mnie zabolało (i boli przy każdym odsłuchu). Praktycznie każdy utwór podkreśla zajebisty wokal Lzzy Hale, co trochę spłyca miejscami zbyt bardzo wyciszony podkład. Szkoda, bo poprzednimi krążkami członkowie zespołu niejednokrotnie udowodnili, że wiedzą do czego służą pałki i struny.

Into the Wild zapowiadało się ekstra - Amen oraz Apocalyptic wgniatały w fotel i przez sporą część longplay'a słychać podobny power. Problem zaczyna się przy spokojniejszych kawałkach i balladach - tu z automatu chcesz przeskoczyć dany utwór, ale czekasz jak debil "bo przecież musi się coś rozkręcić". Na szczęście poza kilkoma uszczerbkami Halestorm udowadnia, że w klimacie kobiecego hard rocka nie ma sobie równych zjadając na dietetyczne śniadanie większość współczesnych zespołów z chwalonym przeze mnie The Pretty Reckless na czele.

Moim zdaniem must hear z tego albumu to (poza singlami) trójca Mayhem - Bad Girls World - Gonna Get Mine. Najlepiej jest jednak przesłuchać cały album, bo w zasadzie wszystko mieści się w targecie radiowym (3-5 minut, krótkie lub brak solówek) i nie jest obciążające [czyt. komuś powinno się spodobać], no i początek płyty nie jest mdły skutecznie zachęcając do dalszego odsłuchu.

Czy warto przesłuchać? Oczywiście! Czy jestem zadowolony z tego albumu? Raczej tak. Czy można było zrobić go lepiej? Myślę, że tak.